Zdaniem UOKiK, mechanizmy przeliczeniowe zawarte w umowach pozwalały bankom jednostronnie ustalać kurs franka szwajcarskiego, co powodowało, że klienci nie byli w stanie przewidzieć wysokości rat.

Argumenty banków

Oba banki podkreślają, że zakwestionowane zapisy nie są już stosowane. PKO BP wskazuje, że zakończył udzielanie kredytów walutowych pięć lat przed rozpoczęciem postępowania. Obecnie około 15 % jego portfela hipotecznego to kredyty frankowe, a niemal połowa klientów spłaca zobowiązania bezpośrednio w CHF, co eliminuje przewalutowanie po kursie bankowym.

Dodatkowo bank przypomina, że po wprowadzeniu tzw. ustawy antyspreadowej w 2011 roku, klienci mogli spłacać raty zarówno w złotówkach, jak i w walucie, co zwiększyło ich elastyczność.

Stanowisko UOKiK

Urząd zarzuca bankom, że sposób ustalania kursów pozostawał nieprzejrzysty i dawał instytucjom nadmierną swobodę. Wskazuje też, że klienci byli odsyłani do zewnętrznych serwisów, takich jak Reuters, co utrudniało im realną kontrolę nad wysokością zadłużenia.

Perspektywa Pekao

Bank Pekao wyjaśnia, że większość zakwestionowanych umów pochodziła z przejętego Banku BPH, a liczba czynnych umów z takimi zapisami wynosi dziś jedynie kilkaset. Podkreślono również, że bank nie udziela kredytów hipotecznych w walutach obcych osobom uzyskującym dochód w złotówkach – stosowana jest zasada dopasowania waluty kredytu do waluty przychodów klienta.

Szerszy kontekst

Decyzja UOKiK wpisuje się w szerszy problem kredytów walutowych, który nie dotyczy wyłącznie franka szwajcarskiego. W przeszłości część instytucji oferowała także produkty takie jak kredyt w USD, które dziś również bywają źródłem sporów prawnych. Sprawa pokazuje, że kwestie klauzul przeliczeniowych i przejrzystości umów nadal stanowią jeden z kluczowych obszarów kontroli regulatorów wobec sektora bankowego.